środa, 8 lipca 2009

Wafel umarł

powód radosnej przeprowadzki i chętnych powrotów do domu moich dzieci, pierwszego dnia po naszym wyjeździe na obóz wpełzł do budy i zdechł. Pan Sąsiad twierdzi, że z otrucia. Trudno uwierzyć, żeby ktoś mógł mieć co przeciwko naszemu Najdzielniejszemu Dozorcy, który co prawda siedział na łańcuchu, ale w razie naglącej potrzeby zdejmował obrożę i pędził na zwiady. Żadnej sarence nie pozwolił zbyt długo pałętać się po działkach. Stawał na pobudowlanej górce Drugiego Sąsiada i z miną Dumnego Obszarnika rozglądał się po terenie.
Dobrze było nam z myślą, że Wafel czuwa.
A teraz nagle przyjeżdżamy i witają nas tak smutne wieści.


Marta bardzo płakała i napisała Waflowi epitafium.

Prosiła też o zamieszczenie przybliżonej podobizny Wafla z jednej ze swych psich encyklopedii.

Tak mógłby wyglądać, gdyby był całkiem rasowy:




A tak zapisze się w pamięci szeciolatki, której smutno jest. I tęskni. I negocjuje zmianę zasad z Panem Bogiem...





Zastanawia tylko... kto wciąż wyjada z miski??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz