poniedziałek, 26 kwietnia 2010

okazuje się

że dzieła epickie, czekające na zeskanowanie, już dawno zeskanowane zostały. Niepotrzebnie więc publika zagryzała zęby, nie mogąc doczekać się najnowszego wydania powieści obojga pisarzy.

Przedstawiamy więc pierwszy rozdział epopei Mateusza, na dobry początek.
Potem należy wypchać portfel i popędzić do Empiku.
(Ilość kropek jest wprost proporcjonalna do ilości lekcji na temat):


































MATEUSZ I HISTORIA

ByŁO IH CZTERY DZIEĆI ALE.MIESZKaLI.PSZ.LEŚE
A WLEŚE.MIESZKALI WILKI.
A.PEWNEGO DNIA TATA.TyH
DZIEĆI.TATA.POIEHAŁ.DO.MIASTA
A.WLEŚE.MJESZKAŁy.NIEDZIWIEDZIE
NASZCZEJŚĆE.TATA.MJAŁ.ŚEKIERE

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Dziadek Bach

był dzisiaj w przedszkolu.
Radość i szczęście.

Marta dobrze odpowiedziała na pytanie, więc zagrała na fagocie.

A Mateusz uznał, że ta gitara, którą ma w domu jest zupełnie niepotrzebna, bo on będzie grał na trąbce przecież.
A: To nie idziesz już do klasy sportowej??
Mt: Nie, bo jest nudna. Muzyczna jest fajniejsza. A w piłkę będę grał po lekcjach!
No i ustalone.

Chce ktoś wymienić fajną chińską hiszpankę 1/2 na... mało oplutą trąbkę?

niedziela, 18 kwietnia 2010

obejrzeliśmy właśnie

krakowskie Requiem Mozarta ku pamięci ofiar pod Smoleńskiem (In Memoriam) i powiem szczerze... tak dobrego wykonani jeszcze w Polsce nie słyszałam!
Było prawie doskonałe.
Co prawda dyrygował Francuz, a to lepsze 50% solistów przyjechało z Rosji, ale wykonanie było cudne, cudne, cudne.
Nie rozpraszała mnie nawet włoska wymowa łaciny, ani ciągłe najazdy na tzw. instrument perkusyjny w centrum oraz bezustanne obcinanie Hubertowi głowy, który nota bene śpiewa i harmonizuje przecudnie :)
Jeśli oni przygotowali to w 6 dni, to naprawdę brak mi słów podziwu.
Nagłośnienie, realizacja, ach...
I ta straż pożarna pod sam koniec ;)

Oj, muszę odgrzebać tę partyturę.
Muszę, muszę!!

Wracając jednak do meritum, próbowałam Marcie wytłumaczyć splatające się i lewitujące gdzieś pod niebem linie melodyczne, ten obój, ten klarnet w Requiem Aeternam, mówię: 'Widzisz? Tu się zaczyna ta linia, a teraz tutaj wchodzi obój, a teraz się tak pięknie splata...' Marta popatrzyła na moje ręce i powiedziała 'Nie widzę'.

Potem stwierdziła, że to głupie, że soliści tak siadają, bo ona, jak była solistką, to nie siadała.

Mateusz w tym czasie zdecydował, że będzie perkusistą (?), żeby za chwilę stwierdzić, że chciałby grać na trąbce, bo to nie jest takie trudne. Wyciągałby sobie tak trąbkę wieczorami i tak sobie grał. Otwierałby nawet okno, żeby sąsiedzi posłuchali.
A potem, że może też na flecie poprzecznym...?

Na wszystko oprócz perkusji ma moje przyzwolenie.

Potem jeszcze w Tuba Mirum powiedział, że ta trąba strasznie fałszuje, bo grała co innego, niż pan śpiewał...

(ta strasznie fałszywa trąba - na przykładzie)

A tak w ogóle, to uwielbiam ten cytat z Mozartowi współczesnych: Nie napisał tego Mozart – niech będzie. Ale ten kto to napisał, jest Mozartem.

Nie znajduję partytury - HEEELLLPPPP!!!!

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

zawsze jak rodzice

są smutni i cisi, to dzieci dostają dodatkowych mocy do hałasowania, wariowania i bezustannego chichrania się.
Jedno dziecko szaleje za dziesięciu.
Dwójka dzieci za 68.

To chyba logiczne?

piątek, 9 kwietnia 2010

Gutek się wdrapuje

Ponieważ Mamusia za słabo wzięła się do polowanie na wyczyny pół-kundla, Marta wzięła sprawę w swoje ręce:

 



(Mała podpowiedź dla tych, którzy mają niezbyt wydajną moc obliczeniową pod czaszką:)




Oraz najnowsze dzieło historyczne o tematyce: "Gutek i Mama".
Oczywiście, mama to ta mniejsza. Chyba widać?

środa, 7 kwietnia 2010

w kolejce do pani doktor

Marta narysowała coś czarnego.
Podpisała: "Wilkołak".
A: Marta, a co to jest wilkołak?
Mr: To taka zabawka Alka. I ma rozszerzaną paszczę.


Mr: Mati, obejrzymy dziś Kopciuszka?
Mt: No, możemy obejrzeć.
...
Mt: Mogę dziś u ciebie spać?
Mr: No, możesz...

czwartek, 1 kwietnia 2010

przedszkole, godz 16:00

Marta wchodzi do szatni.
Mr: Idziemy do kogoś?
A: Przywitasz się ze mną?
Mr: Idziemy do kogoś?
A: Przywitasz się ze mną?
Mr: Cześć. Idziemy do kogoś?
A: Nie.
Mr: O jeeeennnyyyy.... A moogęę choooociaaaaż iść po Guuuutkaaaa?
A: A nie przeszkadza ci, że on dostanie przez ciebie lanie?
Mr: Nie przeze mnie.
A: Jak to nie??
Mr: No nie.
A: Jak to???
Mr: Nie przeze mnie, tylko dlatego, że się kusi.
A: SIĘ KUSI??? A KTO go kusi??
Mr: No dobra. Przeze mnie.
A: No i co? Nie głupio ci?
Mr: Nie. A poza tym, mnie to nie boli.
A: ?!? Ale Gutka boli!!
Mr: Psy są takie, że je nie boli.
A: Tak?? Gutek ci powiedział???
Mr: Tak.

Wieczór. Wypowiedź nagła i z niczym oczywistym (przynajmniej dla prostego umysłu matki) nie związana:
Mt (z błyskiem w oku): A ja cię poparzę!
A: Poparzysz mnie??
Mt - dwa błyski w obu oczach.
A: Człowieku! Masz mnie kochać i szanować, a ty mnie chcesz parzyć? :)
Mt: No!
A: A czym ty mnie chcesz poparzyć?
Mt: Jądrem! (uśmiech najszerszy z możliwych)
A: Jądrem???
Mt: Bo jest bardzo gorące.
A: A gdzie ono jest?
Mt: W Ziemi. W środku.
A: Achaaa.... No i co wtedy?
Mt: Nie wiem.
...
Mt: Albo lawą! Lawa jest bardzo gorąca!