sobota, 11 lipca 2009

doba lania wody

dziadek przywiózł basen.
Wreszcie!
Czyli Tatuś nie doczeka się ani rozwodu ani obdukcji.
W sumie dobrze.






















Tylko... basen duży jest, a ciśnienie wody małe.






















Będzie się lało pewnie do rana,























a cierpliwość w narodzie niewielka.




Tatuś zorganizował więc dna ubijanie oraz czyszczenie ze świeżo nawrzucanych śmieci.















Ale Marta jest obrażona.
Z tej odległości nie jestem w stanie stwierdzić, o co.

Mateusz siedzi już w wannie.
Żeby się ogrzać.




PS Chętni do sponsoringu pianek umożliwiających pływanie zamiast zamarzania, mogą zgłaszać się w tych samych godzinach, co w sprawie obiektywu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz