

Choć Męża, pamiętam, chciałam takiego, jakim jest… może wtedy był inny?

Tatuś i Mateusz są - mocno już sfatygowanym - dziełem Marty. Sama Marta oddała się w moje ręce.
Na początku była myszką.
A potem poszła na rower.
Wymyślili sobie z Mateuszem, żeby zjeżdżać z tarasu (ok. 60 cm nad poziomem gruntu). Na rowerkach. Po desce dla taczki.
40 sekund powrotu Mateusza do domu musieli słyszeć też w Leśnicy.
Czasem zachodzę w głowę: w jaki sposób dzieci przeżywają dzieciństwo????
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz