środa, 12 grudnia 2012

Sprawa jest prosta

Skoro listy do Mikołaja zniknęły, to muszą gdzieś być. Trudno odmówić temu rozumowaniu logiki.
Jeśli zabrali je rodzice, to na pewno są gdzieś w domu. Jeśli zabrał je Mikołaj, to na pewno nie.

No dobra, trzeba to sprawdzić.
Żeby nic nie przeoczyć, potrzebny jest plan.
I podział zadań.
I podział terytorium.
I dobry tytuł.
Motywacyjny.
A więc rozpoczyna się...

"Misja Prezent"


 
 
 
 
 
 

Nie znaleźli. I co teraz?
 
 

sobota, 1 grudnia 2012

rok temu

zrobiła 'hop', a dzisiaj sama przez sen żłopie i z zamkniętymi oczami butelkę oddaje.
Dziwne to wszystko.
Okropnie dziwne.






piątek, 30 listopada 2012

obiecana kupa

 
będzie.
Ale zacznijmy od początku.

Bo ten dzień zaczął się dziwnie. Od dziwnego jajka.



























 
 
Potem były malinki. Wszędzie były.
 







Potem, gdy Mamusia uwolniła Dzidziusia z zabrudzonego ubranka i zmywała sobie malinki z podłogi w kuchni, odnalazła się pielucha w worku do wyrzucenia. W zamkniętym worku się znalazła.


Ale że co? Że nie bardzo coś? Mamo?


A potem, gdy Mamusia zmywała sobie podłogę w korytarzu, Dzidziuś trafił w zakazane miejsce. Znów w kuchni trafił.


Oooooooo....


























Mam to! Lubię to! Zjem to!  Ooooooo!!


























Mamo, zostaw. Pyszne jest...




















 
 
Zabieeeeraaaaasz miiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!!
 

Pycha, Mamo, mówię ci!

 
Naprawdę mi nie pozwalasz?
 
 
 
 
Tego, tego?
 
 

I tu też nie mogę siedzieć? W kuble? O, popatrz, jak siedzę w kuble!
 



No, dobra. To idę. Tam.



Aaaalbo tam....

piątek, 19 października 2012

Maja chodzik

Do szóstego miesiąca była normalnym dzieckiem.
6 - nauczyła sie siedzieć.
7 - nauczyła sie turlać i docierać w przeróżne miejsca
8 - stać, chodzić wzdłuż mebli, ścian, luster, wchodzić i schodzić ze schodów, wchodzić i schodzić z sofy; mówić 'bam', 'tata' oraz 'nienienie'
9 - stać samodzielnie, ściągać wszystko na głowę, raczkować torpedowo, włazic do szafek, wszystko z nich wywlekać, nurkować w sedesie, chlipać mydło, wylizywać korek od bidetu... mówić 'hau, hau'
10 - chodzić!
Pojedyncze kroczki przez ostatnie dwa tygodnie przerodziły się nagle w poczwórne.
Co ciekawe, kroczki wychodzą tylko w kierunku od Tatusia do Mamusi. Albo od czegoś fajnego do czegoś fajniejszego, np. od pilocików.
Dzidziuś z radością przyjmuje oklaski, również swoje.

Nic jednak nie dorówna pieskowi. Piesek to sens zycia. Pieska słychać zza okna, pieska widać w książeczce, pieska słychać w radiu, widać w telewizorze, a nawet w kangurze...
Hau, hau, robi Dzidziuś i aż cały podskakuje.

czwartek, 27 września 2012

po degustacji

malinek, bardzo z resztą entuzjastyczej, nadszedł czas na umycie delikwentki, podłogi, krzesełka, ściany, stołu i zejście na ziemię.

Trudno wytłumaczyć, jak to się dzieje, że Mamusia wciąż nie kojarzy ciszy ze Strasznym Zagrożeniem.
Może dlatego, że mieszka pod jednym dachem z dwójką wiecznie kłócących się lub śpiewających starszaków?
Może dlatego, że gdy tylko nastąpi chwila ciszy, to próbuje odrobić wszystko na raz?
A może dlatego, że gdy na chwilę ucichnie wszelki gwar, to stara się go zassać, jak przez słomkę do samego koniuszka...?

Jaka by nie była przyczyna tym razem, dość że wychodzi z kuchni i zastaje swą Najmłodszą na konsumpcji. Tym razem można by to chyba nazwać kuchnią fusion, bo z pewną taką nieśmiałością Maja rozwinęła pieluchę i poczęstowałą się swoją kupą. Własną. Jednoznaczne ślady na buzi, czole, rączkach, każdej części ubrania i dużej częsci hallu wskazują, że chwila ciszy była niezwykle owocna. W niezmiernie wciągające wydarzenia. A jaka pouczająca! Dla obu bohaterek opowiadania!

Nadszedł czas na ponowne umycie delikwentki, jej języka do wysokości migdałków, wyszorowanie podłogi, przebranie, pranie i zejście na ziemię, czyli przygotowanie drugiej kawy, tym razem mocniejszej. Żeby brak czujności nie powtórzył się zbyt szybko.

Po ubraniu w trzecie już dzisiaj czyste ubranko, Mamusia ratuje Dzidziusia z szafki w kuchni, a za chwilę z pudła z zabawkami na kółkach.

Wakacje już były? Naprawdę? Bo jakby...

Dokumentacja fotograficzna opublikowana zostanie później, gdyż komputer, którego przyciski i dziurki zaklejone są kartami lojalnościowymi, chwilowo nie działa...

sobota, 22 września 2012

Maja jest cudniątkiem

ma 9,5 miesiąca i niewiele już nam chyba pozostawi czasu zanim zacznie chodzić, oj niewiele

mówi 'tata' i bardzo się na jego widok cieszy

mówi 'bam' zaglądając z góry za krawędź łóżka

mówi 'bam' zanim znowu rzuci pilotem Tatusia

mówi 'bam' jak upadnie

mówi 'nie, nie' robiąc zakazane rzeczy

w ogóle to mówi pełnymi zdaniami, stosując bardzo zróżnicowaną intonację

schodzi ze schodów, raczkiem

wchodzi na schody, prfff... łatwizna

schodzi z sofy, łóżka i wszystkiego, z czego zejść wypada

doskonale doskonali chwyt szczypcowy, który pozwala na pochłonięcie filiżanki borówek w kilka minut, sztuka po sztuce

robi 'papa', nawet przez telefon


jest najzdolniejsza, najpiękniejsza, najcudowniejsza i w ogóle

no i jeszcze chodzi do kina za darmochę



i jak tu się nie zachwycać?

sobota, 18 sierpnia 2012

przerwa na Sztukę




Rembrandtowskie światło, te sprawy....













Coś głodna jestem...

sobota, 7 lipca 2012

?

Mr: Ej, a rozumiesz ten kawał przychodzi baba do lekarza a lekarz też baba? Bo ja nie...
Mt: Ja też nie...

wtorek, 26 czerwca 2012

Rytualny mord

na krecie, w odwecie za lata niszczenia trawnika nie odbył się jednak.
Dziadek jednak uprzejmie acz stanowczo zawezwał nas do przesiedlenia wypędzonych. To znaczy ten jeden wypędzony, mimo szczerych zachęt Dziadka, tak się trochę nie ruszał, więc zajęliśmy się tym drugim.






Najfajniejsze w krecie jest to, że wygląda całkiem, jak kret. Z filmu. Naprawdę!







No dobra, ale jak go tak wysiedlać... bez gleby??






Dziadek zaradzi!




Załaduje glebę, przetransportuje rzezimieszka i odda w ręce oficerów.





Oj, ale mamy ZA-DA-NIE!!!






Okropnie kreci, ten KRET!




No dobra? To co zrobimy?
Na trawkę go!
Nie, lepiej na pole.
No dobra, na pole.
Świeżo zaorane.
O, jest!
Papa, kreciku!





Krecik ochoczo pokazał zadek...








...ale nic z tego! Ziemia sucha i twarda!
Ajajaj... krecik zaczyna się miotać...





Ajajaj... młodzież zaczyna się miotać...





Ajajaj... Maja chce jeść....





To co robimy?
Przecież nie można go tak zostawić!
Na pewno zje go jakis kot!
Albo przyjdzie lis w nocy!!

Telekonferencja z Dziadkiem ściąga ciężar odpowiedzialności z barków Mamusi - "poradzi sobie".
Telekonferencja z Dziadkiem nie tyka ciężaru odpowiedzialności z barków Dzieci - " nie poradzi sobie".

Co zrobić? Co zrobić?

Najstarsza z Najmłodszą opuszczają scenę i z lekkim sumieniem zmierzają w kierunku kolacji.

Pozostali debatują i kombinują....






Po pół godzinie przybiegają z dobrą nowiną: "udalo się!"
Przenieśli kreta na środek pola, spulchnili ziemię, wykopali dziurę i zobaczyli znikający zadek.





Brawo, moi Nieustraszeni Ochrońcy Przesiedlonych!


piątek, 15 czerwca 2012

czy naprawdę

Marta to cała Mamusia, a Mateusz cały Tatuś??


piątek, 8 czerwca 2012

Raport uprzejmy

W dniu ukończenia szóstego miesiąca życia, Maja pokazała:
  • pierwszy ząbek (i odrobinę drugiego od razu)
  • pierwsze wypowiedzi (składające się z pełnych zdań, wielokrotnie złożonych)
  • siad prosty (i bardzo sobą zachwycony)
  • turlanie wokół własnej osi (nie tylko z pleców na brzuszek)
Obecnie pokazuje również przemieszczanie się po podłodze, ruchem kolebiąco-posuwistym.


Brawo, Majutek, nasz gorliwy dynio-pożeraczu!



PS Widać zęby, widać? Równiutenieńkie!

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Mamo, kiedy wyjeżdżasz?

A: Dokąd?
Mr: Nooo, do tego hotelu, gdzie uciekają żony tatusiów, którzy będą oglądać Euro...
A: Aaaa, tam. No, nie wiem jeszcze. Kiedy się to zaczyna? W piątek? To w piątek.
Mt: Ale ty żartujesz, prawda?
A: Nie, wcale nie żartuję.
Mr/Mt: To my mamy taki plan, żeby Ciebie... zatrzymać!

środa, 23 maja 2012

O, policja!

Mt: Ma taki sam samochód jak my!
A: Hmmm... może my też jesteśmy policją, tylko o tym nie wiemy?
Mt: Nie, nie jesteśmy.
A: JA jestem.
Mt: Nie jesteś.
A: Jestem. O, proszę bardzo - popatrz ma mnie - do więźnia!!
Mt: W ogóle się nie boję...
A: To może się bój!
Mt: Ale ja nie mogę pójść do więzienia. Najwyżej do domu dziecka.
A: Mądrutkiś.
Mt: Jakbyście z tatą wypili za dużo piwa, to bym poszedł.
A: Myślisz...? Hmmm... a może dziadkowie by was przygarnęli?
Mt: No tak...
A: No i chyba jednak trzeba trochę więcej, niż piwo, żeby zabrać komuś dzieci.
Mt: Ja bym wziął wszystkie moje piłki...

piątek, 18 maja 2012

A Mamusia potrafi

jednocześnie użalać się nad sobą, robić obiad, odpowiadać na maile, zajmować się Mają i rozmawiać przez telefon. A w przerwie jeszcze trochę się poużalać.
Trzeba mieć podzielną uwagę na tak trudne zadania.
Mama ma.

czwartek, 17 maja 2012

Tatuś zatłukł

włamywacza, ostatnio.

To znaczy najpierw go nożem, a potem go odkurzaczem, a potem go z odkurzacza i młotkiem go na końcu...

Nasz Tatuś o przydomku Bohaterski Obrońca Zagrożonych!

A Mamusia mięczak, porażona morderczą atmosferą w domu, tylko pozamykała drzwi wszystkim dzieciom i nawet nie sięgnęła po aparat. Na fotoreportera wojennego nijak się nie nadaje.

Gdyby ciszej żarł ten gipsokarton, to byśmy nie zauważyli.

Ale żarł głośno.
Szerszenisko jedne...

poniedziałek, 14 maja 2012

wizja

Mr: Jak to dobrze, że mamy Maję! Możemy się nią zachwycać, a ona nami się cieszy. Jest takim cudniątkiem...
A: A jeszcze niedawno wydawało nam się, że trzy to jakoś tak dużo, nie? :)
Mr: A jakby nam się teraz nagle urodziła piątka...?
A: Jeszcze piątka??
Mr: Nooo...
A: To byłabym zmęczona... bardziej...
Mr: Oj, taaak...
A: A jakby w nocy jadły pięć razy, to musiałabym dziesięć razy wstawać...
Mr: I nie wiedziałabyś, kogo zapisałaś skrótem w kajeciku, bo wszyscy by się nazywali na eM...
A: Jejuuu....
Mr: Albo miałabyś pięć kajecików, po prostu. I szósty dla Mai...

sobota, 5 maja 2012

piorun

Mr: ...tam było fajnie, bo sobie łaziliśmy i była ta rzeczka z gnojówką, Alek spadł z drzewa, a obok były te dziury po piorunach...
A: W ziemi??
Mr: No!
A: Wiesz co, w ziemi, to raczej mało prawdopodobne...
Mr: Ale wczoraj była ta wielka burza i my tak wszyscy stwierdziliśmy.
A: A były drzewa dookoła?
Mr: No były!
A: To naprawdę mało prawdopodobne, żeby pioruny uderzyły w ziemię.
Mr: Czemu??
A: No bo raczej wolałyby uderzyć w drzewo...
Mr: Może nie trafiły.
A: Prfff....
Mr: No co? No co?
A: Tak w sumie, to nic.

piątek, 20 kwietnia 2012

co zrobić

żeby nie musieć odrabiać lekcji od razu po przyjściu ze szkoły?






Wszystko!

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

kontrowersje

A: Mateusz, co tam narysowałeś na swojej pisance?
Mt: Zombie.
A: Nie no ja rozumiem, że jajko to symbol pogański, ale skąd taki pomysł straszliwy??
Mt: No przecież Pan Jezus z grobu powstał.
A: No tak, ale powstał jako żywy, a zombie to chodzący trup!
Mt: No tak...

środa, 4 kwietnia 2012

ksieńciuniu

Mr: Ty, mamo, to jesteś u nas jak ksiądz.
A: Jak to?
Mr: No, zawsze nam opowiadasz o Bogu, czytasz Biblię, mówisz różne rzeczy.
A: No może tak, ale nie mam takiego głosu. Wszyyyystkieee ksieeendzeee mówią taaakiiiim głoseeeem, że z daleka słychać, ze to ksiendze mówią.
Mr: Mamo!
A: No co?
Mr: Nie ksiendze! Ksiendzowie!
A: Hoho! Ksiendzowie! :)
Mt: No przecież księżowie!
A: Ksieńciunie! To może by tak dalej? Króliki...?
Mr/Mt: Mamo!!

czwartek, 29 marca 2012

Dzień 4

"A potem Bóg rzekł: Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata; aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią. I stało się tak. Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień czwarty."

MR




MT




Mr: Co to za trzy gwiazdki tam?
A: To Orion. A w zasadzie pas Oriona. Ten kopnięty prostokąt, to jego ramiona i nogi, a pod pasem jakby zwisał miecz...
Mr/Mt: No! Widzę, widzę!
A: Oriona widać tylko zimą i bardzo go lubie, bo jak już się pojawia, to znaczy, że idzie zima, a jak znika, to jest już wiosna i też fajnie...
Mr: Aaaa... to dlatego...
A: Co dlatego?
Mr: Dlatego, że Pan Bóg umieścił ciała niebieskie, żeby pokazywały pory roku!
A: No tak! Właśnie tak!

niedziela, 11 marca 2012

Dzień 3

"A potem Bóg rzekł: Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha! A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem. Bóg widząc, że były dobre, rzekł: Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona. I stało się tak. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre.  I tak upłynął wieczór i poranek - dzień trzeci."


MR




MT




A: Co to znaczy, że Pan Bóg swtarzał wszystko według swojego gatunku? To znaczy, że na sośnie nie rosły gruszki. I wcale nie miały nigdy rosnąć! Pan Bóg nigdy tego nie zaplanował i głupio by było, żeby sosna zadrościła gruszce i mówiła, że jest gorsza, bo ma tylko szyszki, nie?
Mr: (z pobłażaniem) Mamo, ale przecież sosny niczego nie zazdroszczą!
A: To taka przenośnia, litości...
Mr: Acha... rozumiem...
A: Ale teraz ważna rzecz dla nas - niemądrością jest porównywać się z innymi i myśleć o sobie złe rzeczy tylko dlatego, że jesteśmy inni, albo mamy inne talenty, a ich talenty wydają nam się fajniejsze. Okropnie by było, gdyby wszyscy byli tacy sami, nie? Wyobraźcie sobie świat mechaników samochodowych... albo świat kucharzy... o, albo świat filozofów... oj, kiepsko by było :)))
Pan Bóg nas chciał właśnie takimi, jakimi nas zaplanował. Ani wyższymi, ani niższymi, ani z innymi talentami niż te, które nam dał. Ale za to kazał nam wydawać owoce zgodnie z tym, kim jesteśmy. Nie wymaga od nas niczego, czego nam nie dał z urodzenia. Mamy się starać wydawać owoce zgodne z "naszym rodzajem", ale nie mamy się starać być innym rodzajem. Cudne, nie?

Pomyślcie teraz, jaki ten dzień musiałby być dla nas dziwny.
Wszędzie rośliny, ale nigdzie zwierząt.
Szumią drzewa, ale ani mucha nie zabzyczy ani ptak nie zaćwierka, ani pies nie zaszczeka...
Musiał wtedy panować przedziwny dla nas rodzaj ciszy.
Oczy zamknięte? No to rozglądajcie się i mówcie, w czym jeszcze ten dzień był niezwykły?
Mr: Nooo, jak nie było zwierząt, to nie dało się wdepnąć w kupę!
A: No, faktycznie!

piątek, 9 marca 2012

Dzień 2

"A potem Bóg rzekł: Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj ono oddzieli jedne wody od drugich! Uczyniwszy to sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie niebem. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień drugi."


MR




MT






Wiecie, co to jest sklepienie? Jak by to wam wytłumaczyć... Taki okrągły sufit, jak w starych kościołach. Czyli musiał nadać Ziemi kształt okrągły tego dnia! Ale sprawdźmy jeszcze w oryginale. Tu jest napisane, że to sklepienie, to atmosfera! Acha! Czyli nie dość, że tego dnia Pan Bóg nadał Ziemi piękny kształt, to jeszcze stworzył atmosferę.
A skoro oddzielił Ziemię od nieba, to odtąd musiał być widoczny horyzont. Trudno to wytłumaczyć, ale zawsze wiemy, w którym miejscu zaczyna się niebo, a kończy ziemia, nie? I to wszystko Pan Bóg ustanowił drugiego dnia właśnie. Oddzielił to, co ziemskie od tego, co niebieskie wyraźną granicą. A wynika z tego na przykład to, że aniołowie nie powinni mieć dzieci z ludźmi. Tak samo jak ludzie ze zwierzętami. Ale to dość odległe konsekwencje.
A wracając do zjawisk fizycznych - ciekawe, jak to oddzielanie wyglądało! Musiało być niezłe zamieszanie :)

czwartek, 8 marca 2012

Dzień 1

"Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień pierwszy."

MR
(no tak, nie było jeszcze chmurek... ale tak sobie narysuję...)
 



MT
(no tak, nie było jeszcze kontynentów... ale tak sobie narysuję...)




Patrzcie, Pan Bóg nie boi się procesu. Lubi, żeby wszystko działo sie po kolei. Tak sobie różne rzeczy planuje i wykonuje.

Co stworzył najpierw?
Czas. Ciekawe, nie?
A potem?
Przestrzeń i materię.
Można by książkę napisać o tym pierwszym zdaniu!
A zwłaszcza o tym, że Bóg tutaj to słowo Elohim, czyli liczba potrójnie mnoga.
Bardzo, bardzo ciekawe... Bo potem ewangelia Jana zaczyna się od podobnego opisu i mówi o tym, że Pan Jezus stwarzał świat i że on dla Niego i przez Niego został stworzony. I że stworzył drzewo, do którego został potem przybity...
Fascynujące, naprawdę.
I to wszystko tylko w pierwszym zdaniu!

I jeszcze to, że stworzył nieba i ziemię, a przynajmniej tak mi to jakoś wygląda po hebrajsku. Muszę to sprawdzić. Bo z Biblii wynika, że tych nieb jest trzy. Nasze niebieskie, po którym latają ptaki i samoloty, drugie niebo, w którym mieszkają duchy i trzecie, w którym mieszka Pan Bóg i gdzie ma swoją świątynię i tron.

Ziemia bezładem i pustkowiem... Mmmm... może jeszcze nie było grawitacji? Ale raczej musiała być, skoro była przestrzeń i materia. No to może nie była jeszcze okrągła? Mmmm.... Ciekawe, czy Ziemia mogła nie być okrągła...
A co to te wody? Brzmi jak materia w ogóle... Mmmmm...
No i rzecz niesamowita - Bóg stwarza światło jednym zdaniem! I nie dość, że robi się jasno, że oddziela światłość od ciemności, czyli od razu mamy juz podzial na dni i noce, to jeszcze wynika z tego cała masa rzeczy. Bo bez promieniowania, jakim jest światło, nie ma też kolorów, nie ma ciepła, nie ma mikrofal i fal radiowych... Nie ma telewizji, komórek, mikrofalówek i otwierania garażu pilotem.
Jeju! I to wszystko jednym zdaniem...

I to wszystko dla nas! Bo powiedziane jest, że Pan Bóg zaplanował każdego z nas przed założeniem świata! To znaczy, że stwarzając wszystko myślał o nas! I wiedział, na które ziarenko piasku spadnie który z naszych włosów!!! Jeju! Jak ktoś jest taki mądry i może robić TAKIE rzeczy jednym zdaniem, to czemu my się wciąż zastanawiamy, czy może kogoś uzdrowić?? To dla Niego pikuś!