sobota, 30 maja 2009

a dzisiaj

rano usłyszelismy jakies przepychanki i trzaskanie drzwiami, po czym do łóżka wgramolił sie nam Mateusz informując, że Marta popchnęła go tak mocno, że zdarł sobie skórę.
No to ja do Marty, że jej przepychanki stają sie ostatnio niebezbieczne i czy przypomina sobie, jak przedwczoraj Mateusz przeciął sobie palce, a wczesniej spadł ze schodów.
Marta wszystko pamiętała.
Już zbierała się do niechętnych przeprosin, gdy temat rzeczywisty wypłynął, jak balon z dna basenu: bo ja już wszędzie szukałam i nigdzie nie mogę znaleźć tego PREZENTU!!!
Wszystko jasne.
Poinformowalismy ją, że prezent owszem jest, ale schowany, i to na dachu, więc lepiej niech się pójdzie ubrać, a tatus się już zajmie resztą...


Bo dzisiaj na naszych drzwiach niepostrzeżenie zawisła taka oto informacja:
























Przyjdzie Alus i cała rodzina (kolejnosć nieprzypadkowa).
Będzie się działo... oj...

post it

Odkąd Marta zobaczyła, jak przyklejam karteczki do biurka, żeby nie zapomnieć o Ważnych Sprawach, a potem przeklejam je wciąż i wciąż, rozpoczęła krucjatę karteczkową. I bezustannie bierze nas z zaskoczenia. Wstajemy rano, a tu na drzwiach napis: sypjalnia rodzicuf. Urocze.

Wszystkie drzwi w domu są już oklejone informacjami. W razie alarmu p-poż banalnie prosto byłoby zorientować się, że się wbiegło do niewłasciwego pokoju.

Po kolei więc:
pokój Autorki Napisów - po lewej





















pokój Brata Autorki























oraz marzenie dostępne do przeczytania przez wszystkich przechodniów (a nuż? akurat ma ktos przy sobie zupełnie zbędny motorek?)





















gabinet rodzicufw





















oraz ich sypialnia

środa, 27 maja 2009

znajdź na obrazku


szczegół, który sugeruje, że jest tu Mateusz

hce homika

Marta marzy o psie.
Od dłuższego czasu próbuję ją przekonać o tym, jaki to obowiązek i że ja go nie chcę. Tego obowiązku. A że ona jest na niego za mała. Na ten obowiązek. I że poczekamy aż będzie na tyle odpowiedzialna, żeby o niego dbać całkowicie. O tego psa.

Od kilku dni Marta zaczęła opowiadać o króliku. I o tym, jak będzie mu czyscić klatkę i karmić raz na tydzień.
Bo u sąsiadów urodzily się króliczki. Siedzą pod puchem i będą widzieć za rok.

A dzisiaj zobaczyła na zdjęciu chomika.
Chomik wyglądał tak:






















Po czym, w związku z nadchodzącymi urodzinami, napisała petycję.
Petycja wygląda tak:

























PS Jesli jeszcze ktos ma ochotę zasugerować, że pięciolatka, której nikt nie tłumaczył ortografii, która pisze ze słuchu, bo jest super-zdolna i sama się tego nauczyła, może przypadkiem cierpieć na dysleksję, to niech się dwa razy zastanowi. Nerwowam.


PPS Zajęło mi to ładną chwilę, ale mogę już stwierdzić bez cienia wątpliwosci, że w tekscie powyżej nie brakuje ANI JEDNEJ literki. Trzeba je tylko znaleźć.

poniedziałek, 25 maja 2009

dwie strony

karteczki.
Osobliwie wyciętej.
Okazują się być mapą.
A nawet dwiema.

Mapa Mateusza pokazuje drogę do Alusia.
Od lewej: 'dziwny samolot', 'nasza góra z dziadkami' (czyt. Slęża), komin fabryki czekolady, dom Alusia, droga do naszego domu, nasz dom, nasz beton, 'jakis duch', a pod spodem nasza górka piasku.
Kto inteligenty, ten się polapie.




















Mapa Marty, o dziwo, pokazuje droge do Alusia: nasz dom, droga przez las, nasz samochód, dom Alusia, Alus.
Taki kartograficzny hieroglifik...


festyn był

jest i pantera. Czarna. Strrrraszna!
Choc biorac pod uwage ubytki w uzebieniu, raczej niezbyt grozna.

Mateusz powiedzial, że malunki sa glupie i pobiegl na tor przeszkod.
Biorac pod uwage dlugosc kolejki do pan artystek, trudno odmowic mu racji.


sobota, 23 maja 2009

ray ban

Nie wiem skąd to się wzięlo, ale Marta nagle zaczęla rysować sloneczka w RayBanach.
Wyglądają szalowo.
Mamusia też ma.
Zielone!
Dzięki Makao (i Janku Żdż. - nieswiadomy)!


poniedziałek, 18 maja 2009

Mateusz kiedyś

na spotkaniu z wolnym dostępem do bufetu solił sobie soczek. Dość długo solił. Zapytałam, czy jest pewien tego, co robi. Był pewien.
W drodze powrotnej wyznał mi krótko, że słony soczek jest 'błłłeee...'.
Przyjęłam to ze zrozuemieniem.

Tak samo, jak informację o mydle.
Dostałam je na urodziny.






A Mateusz ma słabość do cukiereczków.









I eksperymentów kulinarnych (pasztecik z szyneczką, dżemik z cukrem, soczek z maślanką), choć tylko jeden raz udało się Marcie namówić go do wypicia szamponu. Natychmiastowa ewakuacja z zaplutej wanny pomnożyła ból niedokończonej kąpieli...

Gdybyśmy mieszkali za Wielką Wodą, dentysta Mateusza od razu rozpoznał by ten odcisk. Na szczęście nasz słodkolub nie wykazuje morderczych zamiarów.

pjes

jest ważny.
Jego posiadanie decyduje o tym, do kogo Marta idzie z chęcią.

Pojawia się w snach.
Marzeniach.
I rysunkach.

Oto dom dla pjeskuf.
Z jakiegos powodu są do niego przywiązane łańcuchami.
Może po prostu są do niego przywiązane...?



















Oraz Super-pies (tudzież: pies-superbohater), który jest pierwszym rysunkiem Mateusza nie będącym samochodem-butem.
Wiekopomna chwila.

malunki

są ważne.

Bo zazwyczaj, zupełnym przypadkiem, znajdują się na przestrzeni o wiele większej,
niż by na to wskazywał rozmiar kartki.

I potem jest poważna rozmowa o zniszczonych sprzętach.
Niespieralnych plamach.
Zachlapanej podłodze.
Całej masie przyziemnych spraw.



Zanim jednak doszło do rozmów powstał malunek-drzewo (Mateusz)

























oraz malunek-dilofozaur-jakiś-czy-coś-tam (Marta)


piątek, 15 maja 2009

ósemka przedszkolaków

przy naszym stole.

Julka zjada po bracie.

Mateusz: Ja-a. Nie wolno jeść z czyjegoś talerza!
Julka: Wolno.
Mt: Ale się zarazisz!
J: Siostra od brata się nigdy nie zaraża.
Mateusz przytaknął...

Mt: No, chyba że chorobą...
Julka przytaknęła...

czwartek, 14 maja 2009

noc na Błotnej (by Marta)



Tatuś i mamusia śpią w łóżeczku, księżyc im świeci, choć też śpi, a słońce jest 'po drugiej stronie'.
Mamusia rozpoznawalna po naleśniku na głowie.
Drzwi wejściowe oraz balkon.
Wszystko zgodne ze stronami świata.


Prócz dwóch drobnych obiektów astronomicznych...

środa, 6 maja 2009

generalnie nie będę


rozważać hipotetycznej tematyki tego dzieła.
Stawiałabym na pochód pierwszomajowy i musiałabym przegrać.


Widzę, że życie dobre jest i to mi wystarczy.

taką karteczkę


Marta zrobiła.

Że tam za zachowanie i sprzątanie plusy być mają.

W kolejności: Marta, ścielenie, sprzątanie, ubieranie, słuchanie, Mateusz.

Dni tygodnia i rubryczki.


A ja już pierwszego dnia zapomniałam wypełnić.

wtorek, 5 maja 2009

zupełnie nie znam kontekstu tej rozmowy

...którą słyszę coraz głośniej zza ściany:
Marta: nikt nie może powstrzymać przecieków!
Mateusz: może!
Mr: nie-e!
Mt: Pan Bóg!!