miałam takie pełzające w tylnej części podświadomości podejrzenie, że Tatuś jest kretem.
Jaki zdrowy człowiek wstaje w sobotę rano, żeby wykopać dziurę? Tylko po to, żeby wsadzić tam dzieci, a potem zaraz zakopać? Dziurę, rzecz jasna.
A Tatuś wstał. I kopał. Dla niepoznaki mówił, że nie lubi i w ogóle, ale wyglądał na dość zadowolonego z siebie (choć chyba nie bardziej, niż Synek).
(gąsieniczka)
A potem wręczył dzieciom kieł.
"Knura lub jakiegoś dzika. "
O ja cię!
Marta sprawdzała w lustrze - mówi, że jest tak samo bielutki, jak jej nowe zęby.