że procesują niektóre informacje na twardym dysku i w najmniej oczekiwanym momencie wyskakują im wnioski. Człowiek sobie myśli, że już dawno po temacie, a tu komunikat 'information has been processed successfully'.
Jak w zabagnionym Windowsie.
Siedzimy sobie przy śniadanku, tzn. Marty już dawno nie ma, bo uczy dinozaury pić wyimaginowany deszcz, ja raczę się kawką przeglądając książkę, a Mateusz chrupie kulki z mlekiem.
Odgłosy rodem z królikarni.
Zdążyłam przeczytać już pół strony, gdy nagle czarne oczy podnoszą się na mnie (a przynajmniej próbują, spod super zarośniętej grzywki) i słyszę:
Mt: No ktoś przecież musiał ich urodzić!
Ja: ??
Mt: No jak Pan Bóg stworzył Ziemię i wszechświat i wszystko i w ogóle… to… to… ktoś przecież musiał rodzić dzidziusie!
Włączyłam dopalanie procesora, podwoiłam swój RAM, przyspieszyłam dostęp do archiwalnej pamięci i... faktycznie, jakieś dwa miesiące temu czytaliśmy o stworzeniu świata. Jeszcze wtedy 'Biblia w Obrazkach', którą wieki temu dostałam od mojej babci, była cowieczornym hiciorem, przy którym Marta jęczała 'no jeszcze jedną historię', a Mateusz chrapał. Potem przeszliśmy atlas dinozaurów, encyklopedię traktorów, 'Ronję' (dwa razy) i podejście do 'Karlssona z Dachu' (też dwukrotne). Miałam prawo chwilowo się zawiesić.
Ja: Ale o których ludzi pytasz?
Mateusz przewrócił ostentacyjnie oczami w geście , który mówił 'jakie to irytujące mieć tak żenującą matkę, która nie pojmuje w mig, co mam na myśli' i… nic nie powiedział.
Postanowiłam odpowiedzieć kompleksowo.
Ja: No wiesz, generalnie oprócz pierwszej dwójki, której ojcem był Pan Bóg, wszyscy inni ludzie na świecie już mieli mamusię i tatusia.
Mateusz wylizał miskę po mleku.
W zupełnej ciszy.
Ciąg dalszy nastąpi w nieprzewidzianym czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz