Ale zacznijmy od początku.
Bo ten dzień zaczął się dziwnie. Od dziwnego jajka.
Potem były malinki. Wszędzie były.
Potem, gdy Mamusia uwolniła Dzidziusia z zabrudzonego ubranka i zmywała sobie malinki z podłogi w kuchni, odnalazła się pielucha w worku do wyrzucenia. W zamkniętym worku się znalazła.
![]() |
Ale że co? Że nie bardzo coś? Mamo? |
A potem, gdy Mamusia zmywała sobie podłogę w korytarzu, Dzidziuś trafił w zakazane miejsce. Znów w kuchni trafił.
![]() |
Oooooooo.... |
![]() |
Mam to! Lubię to! Zjem to! Ooooooo!! |
![]() |
Mamo, zostaw. Pyszne jest... |
![]() |
Zabieeeeraaaaasz miiiiiiiiiii!!!!!!!!!!!! |
![]() |
Pycha, Mamo, mówię ci! |
![]() |
Naprawdę mi nie pozwalasz? |
![]() |
Tego, tego? |
![]() |
I tu też nie mogę siedzieć? W kuble? O, popatrz, jak siedzę w kuble! |
![]() |
No, dobra. To idę. Tam. |
![]() |
Aaaalbo tam.... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz