poniedziałek, 1 czerwca 2009

a i owszem

działo się.
A w kulminacyjnym momencie Marta wyglądała tak:











ponieważ 'popychałam ją' i 'biłam', żeby nie zobaczyła tortu przed oficjalnym wniesieniem.






Czasem zastanawiam się, jak to jest mieć tak straszną mamę, jak ja...







Na szczęscie w końcu udało się!





















Co za ulga, że nie mieszkamy w Skandynawii.
Może tym razem jednak nie pójdę do więźnia...?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz