sobota, 30 maja 2009

a dzisiaj

rano usłyszelismy jakies przepychanki i trzaskanie drzwiami, po czym do łóżka wgramolił sie nam Mateusz informując, że Marta popchnęła go tak mocno, że zdarł sobie skórę.
No to ja do Marty, że jej przepychanki stają sie ostatnio niebezbieczne i czy przypomina sobie, jak przedwczoraj Mateusz przeciął sobie palce, a wczesniej spadł ze schodów.
Marta wszystko pamiętała.
Już zbierała się do niechętnych przeprosin, gdy temat rzeczywisty wypłynął, jak balon z dna basenu: bo ja już wszędzie szukałam i nigdzie nie mogę znaleźć tego PREZENTU!!!
Wszystko jasne.
Poinformowalismy ją, że prezent owszem jest, ale schowany, i to na dachu, więc lepiej niech się pójdzie ubrać, a tatus się już zajmie resztą...


Bo dzisiaj na naszych drzwiach niepostrzeżenie zawisła taka oto informacja:
























Przyjdzie Alus i cała rodzina (kolejnosć nieprzypadkowa).
Będzie się działo... oj...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz