czwartek, 14 stycznia 2010

wczoraj to było

Najwyraźniej kamerzyści są szybsi od fotografów....
Ale za to dzieci są szybsze od wszystkich - nie mam pewności, czy batoniki wytrzymały w całości samą już drogę do krzeseł. Naprawdę nie wiem...





Gdy tydzień temu zadzwoniła "Ciocia, która dotąd była Tenorem, a obecnie okazała się być koloraturą" i zapytałam, czy Marta z Mateuszem chcieliby zasilić grupę śpiewających, to odpowiedziałam, że Marta na pewno tak, a Mateusz na pewno nie. W jakim byłam szoku, gdy Mateusz oświadczył, że propozycje rozważy!
Rozważył - negatywnie, co zupełnie mnie nie zdziwiło.
Marta nie rozważała w ogóle, bo przecież 'śpiewanie to jej specjalność'.
Znaczy się - nuda.

Aż w drodze na próbę Mateusz jednak się decyduje.
W dniu występu oświadcza, że śpiewanie jest nudne, ale wciąż nie zmienia zdania.
Zszokowana Mamusia uczy się parkować w zaspach...







Podczas występu Mateusz wciąż musiał myśleć, że śpiewanie jest nudne. Udało mu się jednak zapamiętać, żeby nie spiewać do butów. A że Pan Dyrygent jest z przeciwnej strony?
Drobiażdżek.





Cały czas było mu jednak jakoś ciasno...




Marta natomiast nie miała z niczym problemów. Nawet wampirze głoski zaczynają już jej wychodzić...





Jedyne z czym Marta miewa teraz problemy, to rozpoznawalność.
Wujek nie poznał, Babcia nie poznała...
Uparła się na krótkie włosy, zimna była na błagania Matki i szyderstwa Brata... niech pocierpi.
Za dwa miesiące odrosną...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz