poniedziałek, 12 października 2009

z innej beczki

Zakupy w delikatesach sieci, o dwóch świętych w nazwie:
Pani Kasjerka (na widok położonych na taśmie 4 jabłek, 4 gruszek i 4 pomidorów): Dlaczego nie zapakowała pani w woreczki?
Ja: Bo nie chciałam.
PK: Ale one są za darmo.
Ja: Ale nie chciałam pakować w woreczki, których czas życia trwa 3 minuty, bo zaraz je wyrzucę.
PK: Ale one właśnie do tego służą!
Ja: Po co mam wyrzucać trzy worki, które będą rozkładać się 1000 lat, skoro nawet nie są mi potrzebne?
PK: Czyli nie zależy pani, żeby mi było wygodnie?
Chwila konsternacji.
Ja: Jeżeli do wyboru mam wyrzucenie trzech plastikowych worków, których nie potrzebuję, to wolę ich nie wyrzucać.
PK: Czyli nie zależy pani.

Pani Kasjerka, dotąd zawsze miła, nie zauważyła raczej, że pakuję wszystko w papierowe torby.
Mam wrażenie, że nigdy nie widziała filmu o górach toksycznych śmieci.
Ani o żółwiach umierających po połknięciu woreczków, które biorą za meduzy.

Nawet nie pytam.
Wstyd mi za mój tak niewybaczalny brak empatii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz