wtorek, 6 grudnia 2011

już od roku właściwie

widać było to pytanie szorujące po mózgach naszych dzieci. Czasem wypływało na powierzchnię, czasem zduszane było na samo dno. Ale ono tam było. Trwało w uśpionej gotowości.
Kiedy więc z nastaniem jesieni pytana byłam co raz częściej uznałam, że nadszedł czas. Po prostu.

Okazuje się jednak, że psychika dziecka jest bardziej skomplikowana i zaskakująca, niż moglibyśmy czasem podejrzewać. A przynajmniej, psychika dziecka-dziewczynki.

Bo dziecko dziewczynka wcale nie chciało usłyszeć brualnej prawdy. Dziecko chciało usłyszeć, że to jej podejrzenia nieprawdą są. I nagle list w ręce zaczął ciążyć, słońce zgasło, świat się zawalił, a myślenie magiczne roztrzaskało o kafle w korytarzu. Raz na zawsze.





Mamusia-z-wielkim-brzuchem wpełzła do łóżka rozklejonej dziewczynki i tylko w ten sposób udało  się małej zasnąć w ogóle...

Tego naprawdę nikt sie nie spodziewał. Tym bardziej, że na dziecku-chłopcu rewelacja zdała się nie zrobić najmniejszego wrażenia.

Umówiliśmy się tylko, że skoro dzieci w szkole wydają się być wciąż nieuświadomione, to ani Marta ani Mateusz przykrości robić im nie będą.

Następnego dnia dziewczynka była wciąż smutna, ale już trochę pozbierana.
A dwa tygodnie później, gdy nadszedł natenczas... pokazała klasę!
I rozkroiła serce Mamusi na tysiąc kawałeczków...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz