piątek, 30 lipca 2010

RAKIETA!!

Ze względu na pogodę, która kąpaniu nie sprzyja, dzieci musiały się czymś zająć.
Z niespodziewanych przyczyn postanowiły się zająć czymś twórczym - podrasowali swoją rakietę!
Dwa dni wycinania, zużywania bardzo cennej tatusiowej taśmy dwustronnej, przypinanie pinezek i wiele ciepłych słów do siebie nawzajem było kojącą odmianą dla mamusinych uszu.

A więc po pierwsze - jak się rasuje rakietę, to trzeba być w majtkach. To jasne.





I człowiek się cieszy po prostu.
Życiem.
I w ogóle.




 A oto myszka. Bezprzewodowa. Na ładowarce.




Brat też się cieszy życiem.
Co się dziwić w sumie?



A w między czasie powstały nauszniki,  przez które dziwnym trafem, da się słuchać muzyki.




Wspomniane miłe słowa wraz z kooperacją.
Bezcenne.




Dużo genialnych pomysłów na architekturę wnętrza.




Nagroda za leczenie kanałowe zaraz zawiśnie.



A tu powstaje komputer. Trochę w stylu tego, co wypuścił Apollo13 w kanał, ale zawsze to trochę lepiej, niż kalkulator.



I monitor, rzecz jasna.
W założeniu, miał to być komputer nieprzenośny, ale Mateusz powiedział, że się super składa. Tylko klawiatura trochę wystaje. Ale to nic.
'To nic' potwierdziła Marta, nowa właścicielka jednakprzenośnego komputera.




Tu właśnie decydują się losy komputera tego...

A tu zawisła nagroda za pierwsze kwiki i precedensową nienegocjowalność u dentysty.

Na monitorze produktu prostu z taśmy fabrycznej widnieje nie kto inny a pjes. Skoro inni mogą mieć owoce...?

Na rakiecie za to zamieszczono radary. Ten radar służy do strzelania po prostu. Jest jeszcze kilka innych, np. na bocznej ściance - niezbędny wtedy, gdy rakieta chce lecieć do tyłu lub taka trochę bokiem.



'Jak zgubisz swoją myszkę, Marta, to ja ci z przyjemnością pożyczę moją.'

Interior design in detail.   


 Klameczka z uratowanych ścinków zdjęć nadmorskich, do otwierania z zewnątrz i zamykania od środka.
No comments.     


A tu taki dzwonek, przypięty na dachu. Sięga do wyciętego okienka, przez które się pociągnie dzyń-dzyń i tym samym obwieści odlot.



Adam Słodowy mógłby wreszcie przyznać, że troszeczkę mu głupio...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz