ale dojechać się udało!
W nagrodę za spóźnienie, weszliśmy pierwsi, tzn, Marta weszła.
I wyszła, jak widać, o własnych, zadowolonych z siebie siłach.
Z powodu niepewności w wyborze instrumentu, przeszliśmy przez kilka pokazowych pokoików.
Zaczęliśmy od cudnej pani fortepianki - trzeba było rzucać piłeczką i machać rękami.
Prościzna.
W sali smyczków było zajęte
to poszliśmy obejrzeć flet poprzeczny.
Jak dla Marty - odpada.
A tak wyglądało dziecko po wyjściu ze skrzypiec.
(A tak wyglądał brat Dziecka, w między czasie.)
Pani dała nawet Marcie przeciągnąć smyczkiem i zagrać.
Jeszcze tylko wiolonczela kusi, ale brakło prezentacji.
Co wybrać, co wybrać?
Może lepiej poczekać najpierw na wyniki? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz